wtorek, 18 maja 2010

Rozdział: 2.

Rozdział: 2.
            „Jestem z tobą…”
Zabiorę cię właśnie tam…
Gdzie słońce dla nas w schodzi…
Zabiorę cię waśnie tam…
***
            Szli już dłuższą chwilę. Niesiona na plecach dziewczynka spała w najlepsze. Chłopak stanął przed dużymi wrotami otworzył je a widok jaki zobaczył zszokował go. Duży, biały pokój i jeden pojemnik na środku. Młody Uchiha zrobił klona który rozwalił jednym, szybkim ruchem szklaną obudowę. Z wnętrza pojemnika wypłynęła woda z której natychmiast utworzyła się postać nagiego mężczyzny.
- Dziękuję Sasuke-sama… – Powiedział i skłonił się.
- Sumigetsu? – Zapytał z dziwną miną Uchiha. Chłopak był jak ryba. A dokładniej miał jasną skórę, białe zęby jak u ryby, białe włosy i, i, i O.O, nienaturalne, białe oczy z czarnymi źrenicami.
- Hai Sasuke-sama. A to co za kawaii dziecko?
- A tak to Kiyoko. – Odpowiedział i uśmiechnął się do śpiącej dziewczynki. Sumigetsu stwierdził, że mała i Uchiha wyglądają…
- Wyglądacie słodziutko.
- Sasuke-niisan… – Dziewczynka uśmiechnęła się przez sen do chłopaka a jej długie blond włosy zakryły jej twarz. Sumigetsu spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się.
- Dokąd idziemy? – Biało włosy spojrzał na Uchihe badawczo.
- Zobaczysz. – Odparł i spojrzał na białego zimno.
***
            Szli już kilka dobrych godzin. W pewnym momencie Sasuke zatrzymał się.
- To tu.. – Powiedział i wskoczył nadrzewko. Przed nim rozpościerała się wielka brama z napisem..
- K-O-N-O-H-A. – Przeczytał Su. – Konoha. – Zapytał z dziwną miną Sumigetsu.
- Kiyoko nie może iść z nami…
- Komu chcesz ją zostawić? – Zapytał.
- Mojemu przyjacielowi.. – Odparł czarnooki.
- Aha… – Weszli do Konohy.
- Sumigetsu masz tu czekać na mnie… – Powiedział a Sasuke znikną w czerwonych płomieniach.
- Hai, hai… – Westchnął ciężko i oparł się o pobliskie drzewo.
***
            Sasuke stał na oknie.
- Naruto, Naruto… – Wskoczył do środka. W ramionach miał małą, słodko śpiącą dziewczynkę. Czarnowłosy spojrzał na swojego przyjaciela. Spał. – Naruto obudź się… – Westchnął ciężko i szturchnął lekko ramię blondyna. Spał dalej. Przewrócił się na drugi bok. Sasuke zobaczył, że blondyn płakał. I znowu zaczyna. Zaczął się rzucać.
- Sasuke…Błagam…nie zostawiaj nas…Sasukeeee! – To ostatnie wydobyło się tak żałośnie, że Sasuke westchnął. Zrobił klona któremu podał śpiącą Kiyoko. Sam podszedł do blondyna, usiadł obok niego i.. Co najdziwniejsze to, to, że zaczął go głaskać. Delikatne muśnięcia palców Sasuke na twarzy blondyna doprowadziły do pobudki chłopaka. Blondyn uchylił oczy a gdy zauważył alabastrową twarz przed sobą otworzył oczy szeroko ze zdziwienia.
- Widzę, że jesteś zdziwiony co Uzumaki? – Duże, niebieskie oczy zaszkliły się łzami. – Sasuke, Sasuke?! – Wrzasnął blondas. – Co ty tu robisz? – Zapytał zdziwiony.
- Przyszedłem cię zabić… – Powiedziała a w jego oczach dało się ujrzeć czerwień sharingan’a
- C-co ty mówisz Sasuke…? – Zapytał gdy czarnooki złapał rękojeść katany.
- To co słyszałeś… – Powiedział. Wyjął swoją katanę.
- Zrób to. I tak mnie nikt nie lubi. – Powiedział i zamknął oczy. Sasuke spojrzał na niego zdziwiony, po czym schował katanę z powrotem do pochwy(Jak to brzmi^^) i podszedł do blondyna. Naruto otworzył oczy. – Więc po co tu jesteś? – Zapytał cicho. Na zegarze wybiła godzina 4:00 nad rano.
- Ja przyszedłem bo mam dziecko które w ziołem z kryjówki Orochimaru. – Klon podał dziecko Sasuke a ten podał je blondynowi.
- Ale co ja…
- Masz się nią zaopiekować to Kiyoko… A i Orochimaru nie żyje.. – Powiedział a dziewczynka poruszyła się nie spokojnie.
- Ale, ale jak to? – Sasuke odwrócił się szybko, a potem wyskoczył przez okno. Nie mógł patrzeć, jak blondyn jak w oczach blondyna znowu widnieje smutek, ból. Usłyszał jedynie krzyk wydobywający się z domu Uzumakiego. – Sasukeeeeeeeeeeeeeee…!!!! – Wrzask jaki wydobył się z ust chłopaka był przeraźliwy. Zawierał tyle bólu, że młody Uchiha przystanął na jednej z gałęzi drzew w wiosce. Coś spłynęło po jego policzku. Jedna łza kap, druga łza kap. Łzy? On Czy on w ogóle wie czym jest żal, ból? Przejechał ręką po policzku. A jednak płakał.
*****

wtorek, 11 maja 2010

Rozdział: 1.

Rozdział: 1.
            Koniec z gadem x3…
Zostań proszę bo przy tobie moje miejsce
Zostań proszę i nie odchodź nigdy więcej
Zostań proszę twoje miejsce w moim sercu
zostań proszę zemną…

***
            Czarne oczy otworzyły się w dzikim przerażeniu. Po chwili rozejrzał się po pokoju. To już trzy lata odkąd siedzi u gada.
- Ów… To tylko sen… – Pomyślał i zamknął na powrót oczy.
***
            Czarnooki obudził się szybko, gdy tylko pierwsze promienie słońca okalały jego twarz. Całą noc nie  mógł spać, ponieważ cały czas śnił mu się ten sam sen. Po pięciu i pół godzinie wiercenia w łóżku w końcu wstał na chwiejących się nogach. To trzecia noc, którą już nie spał. Kręcił się z boku, na bok szukając sobie dogodnej pozycji.
- Kurwa – Warknął w końcu zły. Wyglądał jak trzy ćwierci po śmierci. Wstał z łóżka kierując się do łazienki. Wszedł pod prysznic. Łazienka jak każda umywalka, lustro, prysznic, ubikacja. Kafelki były zaś czerwone(Jak zresztą wszędzie. xD). Zimne krople wody spadły na ciało chłopaka. W ten sposób uspakajał się. Po około dwudziestu minutach ręce, nogi i inne części ciała przemarzły do szpiku kości. Szybko wyszedł spod prysznica, obwijając się w pasie ręcznikiem. Wszedł do swojego pokoju. Był brunetem o alabastrowej skórze, czarnych oczach i nieziemskiej sylwetce. Był ideałem. Ubrał się w swój ulubiony strój białą koszulę oczywiście bez guzików, która była bardzo luźna, ponieważ była za duża i to stanowczo, granatowe spodnie a zaś na nie miał założony fioletowy materiał, który były obwiązany fioletowym sznurem i jego ukochana katana(xD). Wyszedł ze swej „twierdzy” jak lubił zwać to miejsce Kabuto. Po czym skierował się do jadalni. We wnętrzu dało się słyszeć huk a po ten pisk. – Co tam się znowu dzieje? – Warknął zły. Wszedł do kuchni, a widok jaki ujrzał był dziwny. Jakaś blondynka na oko z siedem lat o ciemno granatowych oczach. Ubrana była w czerwoną bluzeczkę z małym psiakiem na plecach i w ciemno zielone spodenki. Siedziała ona na podłodze z garnkiem na głowie, w dookoła niej było pełno garnków, rozbitych talerzy i rozwalonych sztućców.  – Kim jesteś? – Zapytał zdziwiony czarnowłosy shinobi.
- Ja? – Mała dłoń dziewczynki pokierowała się na swoją klatkę piersiową. – Jestem Kiyoko. A ty?
- Jestem Sasuke. A co tu robisz Kiyoko.
- Mieszkam… – Uśmiechnęła się. Ale za chwile schowała się za nogą Uchihy, ponieważ do kuchni wszedł Orochimaru.
- Sasuke co tu robisz? – Zapytał i uśmiechnął się perfidnie do dziecka. – Gdzieś ty była?!
- Zostaw ją… – Powiedział wściekle Uchiha. – Tknij małą, a zabiję cię… – Wy warczał przez zaciśnięte zęby młody Uchiha. Było widać, że dziewczynka boi się Orochimaru. Skąd u Uchihy tyle emocji? Widział tą małą i to nie raz, była przestraszona. Orochimaru znęcał się nad nią. Teraz mógł się odpłacić.
- Daj spokój..
- Nie… Lepiej powiedz co chciałeś jej zrobić…?
- Nowy pojemnik na swoją duszę(^^).. – Burknął nie zadowolony Oro. To była chwila. Sasuke dobył miecza i przebił białą skórę węża. Orochimaru upadł na ziemie a przerażone dziecię uciekło.
- Czekaj… – Sasuke spojrzał w przestraszone oczka dziewczynki. – Gdzie są twoi rodzice?
- Nie wiem. – Dziewczynka złapała dłonie młodego Uchihy.
- A chcesz iść ze mną? – Zapytał cicho myśląc, że dziewczynka nie usłyszy. Pomylił się jednak ponieważ dziewczynka doskonale usłyszała i w odpowiedzi krzyknęła:
- Oczywiście… Sasuke-niisan! – Sasuke drgnął słysząc końcówkę.
- Mów mi Sasuke lub…
- Lub Sasuke-niisan? – Chłopak spojrzał na dziewczynkę zimno. Dziewczynka spojrzała w oczy chłopaka z roześmianym wyrazem twarzy.
- Ehh… – Westchnął po chwili. – Zgoda… „Dobrze, że nie gada za dużo. Jak, jak… A zresztą… Nie warto rozpamiętywać dawnych ran…”
- A gdzie idziemy?
- Idziemy jeszcze po dwie osoby… – Dziewczynka uśmiechnęła się a czarnooki zapytał. – Chcesz na barana? – Dziewczynka zaśmiała się i odpowiedziała ruchem głowy. Alabastrowo skóry przykucnął na jedno kolano.
...*******...