Rozdział: 2.
„Jestem z tobą…”
Zabiorę cię właśnie tam…
Gdzie słońce dla nas w schodzi…
Zabiorę cię waśnie tam…
Gdzie słońce dla nas w schodzi…
Zabiorę cię waśnie tam…
***
Szli już dłuższą chwilę. Niesiona na plecach dziewczynka spała w najlepsze. Chłopak stanął przed dużymi wrotami otworzył je a widok jaki zobaczył zszokował go. Duży, biały pokój i jeden pojemnik na środku. Młody Uchiha zrobił klona który rozwalił jednym, szybkim ruchem szklaną obudowę. Z wnętrza pojemnika wypłynęła woda z której natychmiast utworzyła się postać nagiego mężczyzny.
- Dziękuję Sasuke-sama… – Powiedział i skłonił się.
- Sumigetsu? – Zapytał z dziwną miną Uchiha. Chłopak był jak ryba. A dokładniej miał jasną skórę, białe zęby jak u ryby, białe włosy i, i, i O.O, nienaturalne, białe oczy z czarnymi źrenicami.
- Hai Sasuke-sama. A to co za kawaii dziecko?
- A tak to Kiyoko. – Odpowiedział i uśmiechnął się do śpiącej dziewczynki. Sumigetsu stwierdził, że mała i Uchiha wyglądają…
- Wyglądacie słodziutko.
- Sasuke-niisan… – Dziewczynka uśmiechnęła się przez sen do chłopaka a jej długie blond włosy zakryły jej twarz. Sumigetsu spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się.
- Dokąd idziemy? – Biało włosy spojrzał na Uchihe badawczo.
- Zobaczysz. – Odparł i spojrzał na białego zimno.
***
Szli już kilka dobrych godzin. W pewnym momencie Sasuke zatrzymał się.
- To tu.. – Powiedział i wskoczył nadrzewko. Przed nim rozpościerała się wielka brama z napisem..
- K-O-N-O-H-A. – Przeczytał Su. – Konoha. – Zapytał z dziwną miną Sumigetsu.
- Kiyoko nie może iść z nami…
- Komu chcesz ją zostawić? – Zapytał.
- Mojemu przyjacielowi.. – Odparł czarnooki.
- Aha… – Weszli do Konohy.
- Sumigetsu masz tu czekać na mnie… – Powiedział a Sasuke znikną w czerwonych płomieniach.
- Hai, hai… – Westchnął ciężko i oparł się o pobliskie drzewo.
***
- Dziękuję Sasuke-sama… – Powiedział i skłonił się.
- Sumigetsu? – Zapytał z dziwną miną Uchiha. Chłopak był jak ryba. A dokładniej miał jasną skórę, białe zęby jak u ryby, białe włosy i, i, i O.O, nienaturalne, białe oczy z czarnymi źrenicami.
- Hai Sasuke-sama. A to co za kawaii dziecko?
- A tak to Kiyoko. – Odpowiedział i uśmiechnął się do śpiącej dziewczynki. Sumigetsu stwierdził, że mała i Uchiha wyglądają…
- Wyglądacie słodziutko.
- Sasuke-niisan… – Dziewczynka uśmiechnęła się przez sen do chłopaka a jej długie blond włosy zakryły jej twarz. Sumigetsu spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się.
- Dokąd idziemy? – Biało włosy spojrzał na Uchihe badawczo.
- Zobaczysz. – Odparł i spojrzał na białego zimno.
***
Szli już kilka dobrych godzin. W pewnym momencie Sasuke zatrzymał się.
- To tu.. – Powiedział i wskoczył nadrzewko. Przed nim rozpościerała się wielka brama z napisem..
- K-O-N-O-H-A. – Przeczytał Su. – Konoha. – Zapytał z dziwną miną Sumigetsu.
- Kiyoko nie może iść z nami…
- Komu chcesz ją zostawić? – Zapytał.
- Mojemu przyjacielowi.. – Odparł czarnooki.
- Aha… – Weszli do Konohy.
- Sumigetsu masz tu czekać na mnie… – Powiedział a Sasuke znikną w czerwonych płomieniach.
- Hai, hai… – Westchnął ciężko i oparł się o pobliskie drzewo.
***
Sasuke stał na oknie.
- Naruto, Naruto… – Wskoczył do środka. W ramionach miał małą, słodko śpiącą dziewczynkę. Czarnowłosy spojrzał na swojego przyjaciela. Spał. – Naruto obudź się… – Westchnął ciężko i szturchnął lekko ramię blondyna. Spał dalej. Przewrócił się na drugi bok. Sasuke zobaczył, że blondyn płakał. I znowu zaczyna. Zaczął się rzucać.
- Sasuke…Błagam…nie zostawiaj nas…Sasukeeee! – To ostatnie wydobyło się tak żałośnie, że Sasuke westchnął. Zrobił klona któremu podał śpiącą Kiyoko. Sam podszedł do blondyna, usiadł obok niego i.. Co najdziwniejsze to, to, że zaczął go głaskać. Delikatne muśnięcia palców Sasuke na twarzy blondyna doprowadziły do pobudki chłopaka. Blondyn uchylił oczy a gdy zauważył alabastrową twarz przed sobą otworzył oczy szeroko ze zdziwienia.
- Widzę, że jesteś zdziwiony co Uzumaki? – Duże, niebieskie oczy zaszkliły się łzami. – Sasuke, Sasuke?! – Wrzasnął blondas. – Co ty tu robisz? – Zapytał zdziwiony.
- Przyszedłem cię zabić… – Powiedziała a w jego oczach dało się ujrzeć czerwień sharingan’a
- C-co ty mówisz Sasuke…? – Zapytał gdy czarnooki złapał rękojeść katany.
- To co słyszałeś… – Powiedział. Wyjął swoją katanę.
- Zrób to. I tak mnie nikt nie lubi. – Powiedział i zamknął oczy. Sasuke spojrzał na niego zdziwiony, po czym schował katanę z powrotem do pochwy(Jak to brzmi^^) i podszedł do blondyna. Naruto otworzył oczy. – Więc po co tu jesteś? – Zapytał cicho. Na zegarze wybiła godzina 4:00 nad rano.
- Ja przyszedłem bo mam dziecko które w ziołem z kryjówki Orochimaru. – Klon podał dziecko Sasuke a ten podał je blondynowi.
- Ale co ja…
- Masz się nią zaopiekować to Kiyoko… A i Orochimaru nie żyje.. – Powiedział a dziewczynka poruszyła się nie spokojnie.
- Ale, ale jak to? – Sasuke odwrócił się szybko, a potem wyskoczył przez okno. Nie mógł patrzeć, jak blondyn jak w oczach blondyna znowu widnieje smutek, ból. Usłyszał jedynie krzyk wydobywający się z domu Uzumakiego. – Sasukeeeeeeeeeeeeeee…!!!! – Wrzask jaki wydobył się z ust chłopaka był przeraźliwy. Zawierał tyle bólu, że młody Uchiha przystanął na jednej z gałęzi drzew w wiosce. Coś spłynęło po jego policzku. Jedna łza kap, druga łza kap. Łzy? On Czy on w ogóle wie czym jest żal, ból? Przejechał ręką po policzku. A jednak płakał.
…*****…
- Naruto, Naruto… – Wskoczył do środka. W ramionach miał małą, słodko śpiącą dziewczynkę. Czarnowłosy spojrzał na swojego przyjaciela. Spał. – Naruto obudź się… – Westchnął ciężko i szturchnął lekko ramię blondyna. Spał dalej. Przewrócił się na drugi bok. Sasuke zobaczył, że blondyn płakał. I znowu zaczyna. Zaczął się rzucać.
- Sasuke…Błagam…nie zostawiaj nas…Sasukeeee! – To ostatnie wydobyło się tak żałośnie, że Sasuke westchnął. Zrobił klona któremu podał śpiącą Kiyoko. Sam podszedł do blondyna, usiadł obok niego i.. Co najdziwniejsze to, to, że zaczął go głaskać. Delikatne muśnięcia palców Sasuke na twarzy blondyna doprowadziły do pobudki chłopaka. Blondyn uchylił oczy a gdy zauważył alabastrową twarz przed sobą otworzył oczy szeroko ze zdziwienia.
- Widzę, że jesteś zdziwiony co Uzumaki? – Duże, niebieskie oczy zaszkliły się łzami. – Sasuke, Sasuke?! – Wrzasnął blondas. – Co ty tu robisz? – Zapytał zdziwiony.
- Przyszedłem cię zabić… – Powiedziała a w jego oczach dało się ujrzeć czerwień sharingan’a
- C-co ty mówisz Sasuke…? – Zapytał gdy czarnooki złapał rękojeść katany.
- To co słyszałeś… – Powiedział. Wyjął swoją katanę.
- Zrób to. I tak mnie nikt nie lubi. – Powiedział i zamknął oczy. Sasuke spojrzał na niego zdziwiony, po czym schował katanę z powrotem do pochwy(Jak to brzmi^^) i podszedł do blondyna. Naruto otworzył oczy. – Więc po co tu jesteś? – Zapytał cicho. Na zegarze wybiła godzina 4:00 nad rano.
- Ja przyszedłem bo mam dziecko które w ziołem z kryjówki Orochimaru. – Klon podał dziecko Sasuke a ten podał je blondynowi.
- Ale co ja…
- Masz się nią zaopiekować to Kiyoko… A i Orochimaru nie żyje.. – Powiedział a dziewczynka poruszyła się nie spokojnie.
- Ale, ale jak to? – Sasuke odwrócił się szybko, a potem wyskoczył przez okno. Nie mógł patrzeć, jak blondyn jak w oczach blondyna znowu widnieje smutek, ból. Usłyszał jedynie krzyk wydobywający się z domu Uzumakiego. – Sasukeeeeeeeeeeeeeee…!!!! – Wrzask jaki wydobył się z ust chłopaka był przeraźliwy. Zawierał tyle bólu, że młody Uchiha przystanął na jednej z gałęzi drzew w wiosce. Coś spłynęło po jego policzku. Jedna łza kap, druga łza kap. Łzy? On Czy on w ogóle wie czym jest żal, ból? Przejechał ręką po policzku. A jednak płakał.
…*****…